Laserowa korekcja wzroku jest coraz popularniejszą alternatywą dla noszenia okularów czy soczewek kontaktowych. Coraz bardziej zaawansowane, w pełni zautomatyzowane lasery femtosekundowe wykonują zabiegi w ciągu zaledwie kilkunastu sekund, zapewniając jednocześnie pacjentowi maksymalne bezpieczeństwo. Trwają równocześnie prace nad zupełnie nową, nieinwazyjną metodą korekcji wzroku, pozwalającą na leczenie wszystkich pacjentów, nawet z przeciwwskazaniami do laserowej korekcji wzroku, takimi jak zespół suchego oka czy cienka rogówka.
– Chirurgia refrakcyjna rozwija się bardzo dynamicznie, doskonalą się i techniki operacyjne, i instrumentarium. W sposób nadzwyczajny postąpił rozwój technik laserowych, w tej chwili czas zabiegu zmieniania kształtu rogówki jest liczony w sekundach, najdalej minutach, w związku z tym sam zabieg jest bezpieczniejszy i mniej obciążający. Nie wymaga też bezpośrednio przed żadnego specjalnego przygotowania – mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Innowacje prof. Jerzy Szaflik z Centrum Mikrochirurgii Oka „Laser”.
Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że na całym świecie żyje 253 mln ludzi z zaburzeniami widzenia. Nieskorygowane wady refrakcji są statystycznie najważniejszą przyczyną zaburzeń widzenia. Tymczasem aż 80 proc. zaburzeń widzenia można wyleczyć. Robi się to z pomocą coraz nowocześniejszych metod. Najnowszą metodą wyrównywania wady refrakcji u ludzi jest laserowa korekcja, która jest coraz chętniej stosowana ze względu na możliwość zrezygnowania z noszenia okularów. Obecnie zabiegi wykonuje się m.in. z użyciem lasera excimerowego oraz femtosekundowego.
– Zabieg polega na zmienieniu kształtu powierzchni rogówki poprzez układ optyczny oka. Największą wartością w układzie optycznym jest wartość rogówki i odpowiednie modelowanie rogówki powoduje, że układ optyczny oka się zmienia w taki sposób, że w efekcie uzyskujemy tzw. normowzroczność, czyli sytuację, w której pacjent bez okularów dobrze widzi z każdej odległości – tłumaczy prof. Szaflik.
Działanie lasera jest w pełni zautomatyzowane. Prowadzący zabieg lekarz jedynie programuje urządzenie, które w pełni automatycznie wygeneruje wiązkę laserową wykierowaną w oko pacjenta. Ryzyko niepowodzenia zabiegu jest niwelowane – laserowi nie zadrży ręka, powieki pacjenta są unieruchomione, a gdy pacjent chwilowo przeniesie wzrok, laser automatycznie się wyłączy.
Najnowszym trendem na rynku są śródrogówkowe metody zabiegów, cechujące się znacznie szybszym uzyskaniem pożądanej ostrości widzenia. Najnowszą metodą jest zabieg o nazwie Smile.
– Smile to zabieg, w którym zmianę uzyskuje się poprzez wycinanie w środku rogówki odpowiedniej małej soczewki, a następnie wyprowadzanie jej na zewnątrz przez mały otwór (nacięcie do 4 mm – przyp.red.), co w konsekwencji powoduje zmianę kształtu całej powierzchni rogówki, ale nie ingeruje w struktury powierzchowne oka, czyli nabłonek rogówki, który w innych technikach powierzchownych musi być zdjęty, a potem musi się zregenerować – twierdzi Jerzy Szaflik.
Poza laserową korekcją wzroku prowadzone są również badania nad zastosowaniem lasera femtosekundowego w leczeniu zaćmy, keratoplastyce czy w leczeniu stożka rogówki. Na rynku są także inne metody leczenia wzroku niż korekcja laserowa. Naturalną soczewkę w oku można wymienić na sztuczną soczewkę multifokalną (wieloogniskową), dzięki której pozbyć można się każdej wady wzroku i dobrze widzieć zarówno z bliska, jak i daleka. Zabieg wszczepienia soczewki jest jednak bardziej skomplikowany i czasochłonny.
Naukowcy pracują także nad nieinwazyjnymi metodami laserowej korekcji wzroku. Prof. Sinisa Vukelic z Uniwersytetu Columbia opracowuje nową metodę korekcji wzroku z wykorzystaniem femtosekundowego oscylatora – ultraszybkiego lasera, który dostarcza impulsy o bardzo niskiej energii z dużą częstotliwością powtarzania. Dzięki swoim właściwościom metoda mogłaby być stosowana u wszystkich pacjentów, np. z suchością oka, cienką rogówką, czy innymi nieprawidłowościami, przez które nie mogą być zakwalifikowani do zabiegów refrakcyjnych. Wyniki badań przedklinicznych nowej metody są obiecujące, a badania kliniczne zaplanowano na koniec 2018 roku.